ISSN 2956-8609
Zygmunt Hübner do Konrada Swinarskiego (1964, 1969)
[Kraków,] 11.VI.1964
Drogi Konradzie,
przesyłam w załączeniu
listę zespołu i umowę. Raz jeszcze podaję warunki: dwie sztuki, w tym jedna na scenę Starego Teatru, jedna na Teatr Kameralny. Gdybyś znalazł czas na zrobienie trzeciej pozycji – byłaby ona płatna wg przyjętych stawek. Do jednej ze sztuk robionych w ramach etatu mógłbyś sam zrobić scenografię na zasadzie osobnej umowy. Pozycje i terminy do omówienia przed końcem czerwca. Po ustaleniu byłyby one obowiązujące dla obu stron. Przyjmuję, że pierwszą sztukę zacząłbyś robić dopiero w grudniu lub z początkiem stycznia. Możesz ten list traktować jako załącznik do umowy.
Podkreślam raz jeszcze, że zależy mi ogromnie na tej formie współpracy.
Oczekuję Cię w Krakowie 22 czerwca, ale przedtem daj znać, żebym mógł zarezerwować hotel. Czekam też na list z propozycjami, tak jak to wczoraj ustaliliśmy, abym mógł się przygotować do rozmowy.
Ściskam dłoń
Zygmunt Hübner
Kraków, 3.III.1969
Drogi Konradku,
zgodnie z przyrzeczeniem powiadamiam Cię niniejszym, że ostatecznie złożyłem w dniu dzisiejszym rezygnację. Na swoje miejsce zaproponowałem Janka Maciejowskiego, ma on duże szanse. Rozmawiałem z nim dzisiaj, bo był w Krakowie i zostałem przez niego upoważniony do przekazania Ci, co następuje:
Gdyby został mianowany (zależy to w dużej mierze od przyjęcia przez władze warunków, które wspólnie żeśmy ułożyli) będzie Cię prosił o pozostanie w zespole Starego Teatru na dotychczasowych lub innych, dogodnych dla Ciebie warunkach. Przekazałem mu Twoje plany repertuarowe (trzy Szekspiry do wyboru z akcentem na Sen nocy letniej), które będzie respektować. Ja ze swej strony mogę dorzucić, że gdyby przyszedł Janek, to i ja zapewne zostałbym w teatrze jako reżyser i zrobiłbym wszystko, aby uratować cały zespół. Może zresztą coś jeszcze da się poprawić (w zespole!)
Serdecznie prawicę Twoją ściskam, pozdrowienia od Miry1 łączę, jak również wycinek z lutowego numeru „Widnokręgów”, który jak Cię znam, sprawi Ci sporo radości, zwłaszcza gdy dodam, że tajemnicza Ludmiła L.2 jest siostrą autora3, a że sam autor nazajutrz po ukazaniu się numeru zmarł nagle w sile wieku. Czasem jednak Pan Bóg jest nie tylko sprawiedliwy, ale i rychliwy.
Zygmunt
[odręczny dopisek:] P.S. „Kuchta z Pcimia” całuję Cię osobiście serdecznie. Pa! Mira
Przypisy: