Według definicji Lecha Śliwonika, „teatr dla życia” korzysta z potencjału przedstawienia i metod pracy związanych ze sceną dla celów pozaartystycznych, ale istotnych społecznie – edukacji, rehabilitacji, psychoterapii. W tym przypadku teatr ma prawo oderwać się od sztuki, a zbliżyć do „życia” i nikt z tego nie uczyni zarzutu. Anita Stefańska formułuje założenia i przedstawia sens teatroterapii. Kacper Gugała dzieli się doświadczeniem logopedy-teatrologa. Jarosław Cymerman moderuje rozmowę pedagożek teatru – Marii Babickiej i Justyny Czarnoty, a w felietonie o teatrze z udziałem osób z niepełnosprawnościami konfrontuje dwie postawy twórcze.
Oglądając szczeciński Sen nocy letniej – niby tak bliski „życiu” – trudno mi było oprzeć się wrażeniu, że problemy osób z niepełnosprawnością zostały tu zinstrumentalizowane i użyte przeciwko nielubianym instytucjom i poglądom. Z zupełnie innymi myślami wychodziłem z pozornie podobnego Nieposkromienia Teatroterapii Lubelskiej. W tym spektaklu w grały wyłącznie osoby z niepełnosprawnościami, które od początku do końca mówiły od siebie i za siebie
Rola pozwala aktorom prezentować się publiczności w nowy sposób. Ten efekt najczęściej poprzedzony jest refleksją nad przeżyciem pozytywnej zmiany w swym nastawieniu do świata i siebie. Dla młodych ludzi z niepełnosprawnością ten proces zwiększa równowagę między tym, co wiedzą o sobie a tym, czego oczekują od życia
Nie da się być logopedą medialnym, artystycznym bez wiedzy o normie językowej i wymawianiowej, emisji głosu, ekspresji. Moim zdaniem nie da się nim być także bez doświadczenia sceny
Oto teatr może stać się narzędziem do wypowiadania swoich poglądów na świat, gdy to się dzieje w grupie, to nie są tylko poglądy liderów, a wszystkich pojedynczych osób, które biorą udział w procesie teatralnym