Zaczynał od Helmuta Kajzara, potem był Wyspiański, Różewicz, Corneille, Gombrowicz… Od ponad czterdziestu lat Zygmunt Krauze komponuje opery oparte na arcydziełach dramaturgii. W rozmowie z Aleksandrem Laskowskim twórca opowiada o swoich wycieczkach-ucieczkach od interpretacyjnych i lekturowych przyzwyczajeń, odbywanych z argentyńskim reżyserem Jorgem Lavellim. Perypetie Krauzego z rodzimym teatrem (i krytykami) omawia Dorota Kozińska, a Małgorzata Dziewulska skupia uwagę na jego ostatnim dziele, Ślubie według Witolda Gombrowicza, którego prapremiera odbyła się w listopadzie 2024 na scenie Teatru Wielkiego w Poznaniu. Dominik Gac żegna zmarłego niedawno Davida Lyncha, którego filmy wywarły przemożny wpływ na kilka pokoleń twórców polskiego teatru.
Przez te czterdzieści z górą lat Zygmunt Krauze odszedł od unizmu, nie przestał jednak tworzyć muzyki dyskretnej, a zarazem przystępnej – jak najbardziej stosownej dla wciąż traktowanej w Polsce po macoszemu nowej twórczości operowej.
Kluczowym pytaniem dramaturgicznym każdego Ślubu jest: jak i dlaczego Henryk staje się dyktatorem? Zapragnął być demiurgiem, wprowadzi ład. To jedna z pułapek splątanej machiny Ślubu.
Lynch rozsypał nam w głowach puzzle i zaproponował kilka niedokończonych układów. Jednocześnie dał do zrozumienia, że wszystkie inne są nie tylko uprawnione, co wręcz pożądane, ponieważ nic nie jest takim, jakim się wydaje
Kiedy tworzę operę, słowo jest absolutną podstawą, żeby pójść dalej