24 lutego 2022 rosyjskie wojska najechały Ukrainę. Ale wojna trwa od dziewięciu lat, od ataku na Donbas i aneksji Krymu. Ukrainę opuściło blisko dziewięć milionów uchodźców, głównie kobiet i dzieci. Wśród nich – ludzie sztuki, część znalazła w Polsce warunki do pracy. Na naszych oczach powstaje nowy ukraiński teatr, dlatego oddaliśmy głos jego twórczyniom. Ołena Apczel próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy teatr zdołał opisać choć część zmian, które pod wpływem wojny zaszły w Ukrainie i na świecie. Skutki uchodźstwa dla tożsamości narodowej Ukraińców rozważa Anastasija Hajszeneć, postulując powstanie stałej sceny ukraińskiej w Polsce. Dominik Gac rozmawia z dramatopisarką Leną Laguszonkową, a Dorota Kowalkowska – z Inną Siemicz, dyrektorką organizacyjną Festiwalu Korczak. Joanna Szczepkowska pisze o różnych kontekstach teatru wojny. Za współpracę nad numerem redakcja „Raptularza” dziękuje Annie Chylak, Natalii Krasylnikowej, Ołeksandrze Stopnyk, Lenie Tworkowskiej.
Przez pierwsze dwa lata wojny nic mi się nie chciało robić w teatrze. Powstawały jakieś kameralne performanse, projekty. Ale puszczanie na próbach wodzy wyobraźni wydawało się niestosowną abstrakcją. Uważałam, że jedynie pomoc dla armii ma sens
Wojna rozpętana przez Rosję nosi wszelkie cechy ludobójstwa. Jej celem jest także wymazanie tożsamości, języka, kultury ukraińskiej. Dlatego utrzymanie kultury i języka jest jednym z najważniejszych i najtrudniejszych wyzwań stojących przed Ukrainą. Wojna się skończy, ale nie wszyscy wrócą do kraju. Wrócą ci, którzy nie utracą więzi z ojczyzną i jej kulturą. Takich osób będzie coraz mniej
„Teatr wojny” to określenie przejęte przez inżynierów wojennych czy może raczej taktyków, którzy to „widowisko” rozplanowują jeszcze w czasie pokoju, kiedy wojna jest tylko prawdopodobna i nikt się jej nie obawia. Jakoś przeraża mnie to określenie; nie wiem, czy istnieje bardziej cyniczne zawłaszczenie jakiegokolwiek pojęcia
Nagle okazało się, że jest ogromne zapotrzebowanie na działalność artystyczną. Kiedy przyjechałam w kwietniu do teatru do Lwowa, pachniało tam sztuką i pieluchą
My, który wyjechaliśmy, boimy się, że nie będziemy umieli porozumieć się z artystkami i artystami, którzy zostali w Ukrainie, że w przyszłości będzie konflikt. Nie rozumiemy sytuacji, która tam istnieje. Straumatyzowani ludzie mogą potrzebować czegoś innego