„Od roku, od dwóch lat tak nam się właściwie marzy (mnie może bardziej niż Krzyśkowi) zrealizowanie olbrzymiej opery współczesnej – chodzi o grand opéra, jak w XIX wieku. Szukamy kogoś, kto by ją mógł napisać i zrealizować” – tak Małgorzata Szczęśniak odpowiedziała Łukaszowi Grabusiowi na pytanie o marzenia związane z operą. Doktorat honoris causa Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie przyznany Krzysztofowi Warlikowskiemu i Małgorzacie Szczęśniak w tym roku uzmysławia, że mamy do czynienia z klasykami teatru (pisze o tym Dorota Kozińska). Właśnie mija trzydzieści lat ich nieprzerwanej współpracy i ćwierćwiecze współpracy z Pawłem Mykietynem (z kompozytorem rozmawia Adam Suprynowicz). Czy nie czas na zrealizowanie tego marzenia w tym gronie? Wszak mają już na koncie kameralną operę „Ignorant i szaleniec", wystawioną w 2001 roku w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. A felietonistka Dominika Kluźniak pisze o piekle aktorów…
Od czasu rozbratu z polskim światkiem operowym Warlikowski wyreżyserował ponad dwadzieścia przedstawień w najbardziej prestiżowych instytucjach muzycznych Europy. Jego inscenizacje wciąż są witane rzęsistymi brawami przemieszanymi ze wściekłym buczeniem
Gdyby istniały infernalne kręgi aktorskie, jeden z nich nazywałby się Potrzeba Nieustannej Adoracji lub krąg Wiecznej Frustracji. Wszyscy (większość z nas?) musielibyśmy przez nie przejść, wszyscy byśmy tam chociaż na chwile utknęli
Synkretyzm, monumentalność, „teatr swój widzę ogromny” – to jest dla mnie główna tradycja w operze. Sądzę, że dla Krzysztofa również
Nie znoszę, jak ktoś przychodzi, zasiada i ogląda, dynamika jest po stronie i twórców, i widzów. Ta dynamika daje siłę przekazu.
Zacieranie różnicy między muzyką a dźwiękiem