O młodości

„Aktor się zaczyna, kiedy się kończy” – to zdanie, które przed laty miał wypowiedzieć Jan Nowicki, wciąż jest w mocy. Nie wszystkich, którzy uprawiają zawody artystyczne, dotyczy cenzus wieku. Dowodem benefisowa rola Krzesisławy Dubielówny – aktorki, która za rok obchodzić będzie sześćdziesięciopięciolecie pracy scenicznej – w przedstawieniu Pani Ka patrzy na morze w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Portret artystki kreśli Jolanta Kowalska. Status nestora w polskim teatrze ma piękną tradycję, pisze o niej Dorota Jarząbek-Wasyl. Barbara Osterloff przypomina karierę zmarłego kilka miesięcy temu Ignacego Gogolewskiego, który w ósmej dekadzie życia ponownie doświadczył twórczej młodości. Michał Smolis ogłasza fragmenty niepublikowanych rozmów z Danutą Szaflarską, występującą na scenie po ukończeniu stu lat. Temat numeru puentuje felieton Joanny Szczepkowskiej.

W numerze 17:

Perły i paciorki

Sztuka Dubielówny przekracza naturalne ograniczenia wieku i płci, idzie w poprzek standardowych reprezentacji kobiecości na scenie. Przeczy logice, która przez całe stulecia wyznaczała wachlarz emploi aktorek – od naiwnych podlotków po stateczne matrony. Dubielówna niemal na każdym etapie kariery przełamywała te schematy, tworząc postacie o skomplikowanej tożsamości

pisze Jolanta Kowalska

Egzystencjalne emploi. Stary aktor w XIX wieku

Obecność starego aktora miała dla ludzi sceny ogromne znaczenie. Stosunek do niego stanowił sprawdzian człowieczeństwa i solidarności zawodowej

pisze Dorota Jarząbek-Wasyl

Ignacy Gogolewski. Mistrz słowa i milczenia

Gdyby próbować teraz określić owo „naturalne emploi" Ignacego Gogolewskiego, należałoby przywołać całą galerię jego wspaniałych ról, zagranych w różnych okresach kariery, od romantycznych „szaleńców" przez amantów, władców i satrapów, ludzi złych i okrutnych, ale także poczciwych, naiwnych mieszczuchów, zaś obok nich – artystów naznaczonych szaleństwem sztuki, i wreszcie, ludzi starych, uginających się pod brzemieniem rozrachunku z własnym życiem

pisze Barbara Osterloff

Urodziłam się w złych czasach. Danuta Szaflarska w rozmowie z Michałem Smolisem

To dosyć charakterystyczne, że najstarsze pokolenie buduje więź z najmłodszym. Może dlatego, że stary człowiek zmienia się trochę w dziecko? To jest również do pewnego stopnia stan wtórnego macierzyństwa

Pół serio

00:00:00 / 00:00