Ktoś kiedyś zwrócił uwagę, że żadnemu krytykowi potomni nie postawili pomnika. Temat użyteczności krytyki teatralnej powraca przy różnych okazjach. Kto ma prawo pisać o teatrze? Jak pisać o teatrze? Wreszcie – czy zawód krytyka teatralnego ma przyszłość, czy już tylko przeszłość? Jeszcze do końca września w Instytucie Teatralnym można oglądać wystawę o Marcie Fik, pomimo upływu lat wciąż przywoływanej jako wzór krytyczki. W oparciu o materiał zebrany na potrzeby ekspozycji Joanna Biernacka-Płoska podjęła próbę rekonstrukcji osobowości tej wybitnej badaczki i kronikarki teatru drugiej połowy XX wieku. Marek Piekut przypomina Józefa Keniga, jednego z najwybitniejszych krytyków teatralnych XIX wieku. Ponadto publikujemy osiemnaście kwestionariuszy recenzentów, którzy zechcieli odpowiedzieć na ankietę rozesłaną przez redakcję „Raptularza”. Całość numeru wieńczy felieton Grzegorza Małeckiego o Kazimierzu Dejmku.
BANIEWICZ / GAC / GULDA / HERNIK SPALIŃSKA / KAROW / KATAFIASZ / KLUSZCZYŃSKI / KONDRASIUK / KOPCIŃSKI / LEMAŃSKA / ŁAPICKA / MIŁKOWSKI / PIEKUTOWA / PITAK-PIASKOWSKA / SIERADZKI / SKRZYDELSKI / ZIELIŃSKA / ŻELAZOWSKA
Zdaniem Keniga, odpowiedzialnego krytyka winna cechować lojalność wobec sztuki. Wobec sztuki, a nie wobec teatru (jako instytucji), dramatopisarzy, aktorów czy publiczności.
U podstawy leżało przekonanie, że teatr, że przedstawienie powinny być serio, mówić coś ważnego o tym, co teatrem nie jest. Przekonanie, że nie ma czegoś takiego jak apolityczność kultury, że tak teatr, jak całe życie kulturalne, jest zawsze uwikłany i uwarunkowany rzeczywistością polityczno-społeczną.
Dejmek jawi nam się jako ktoś w rodzaju mistrza Yody i strażnika pradawnego kodeksu. Kodeksu, którego nikt dziś nie przestrzega.