ISSN 2956-8609
Małe miasteczka żyją we własnym, wydawałoby się leniwym, często niemal niewidocznym rytmie. Wszystko wydaje się tu być uśpione. Ludzie nie śpieszą się tak bardzo, samochody poruszają się wolniej, a ulice zamierają wraz z zachodem słońca. To jednak tylko złudzenie. Skąd to wiem? Żyję w takim miasteczku.
Jabłonowo Pomorskie w województwie kujawsko-pomorskim: ok. 3500 mieszkańców, cała gmina liczy sobie ok. 5000 osób. Miasteczko z trudną polsko-niemiecką historią: do 1918 roku była to wieś przygraniczna, zamieszkiwana zarówno przez Polaków, jak i Niemców. W dwudziestoleciu międzywojennym Jabłonowo rozkwitło za sprawą węzła kolejowego, łączącego dwie ważne polskie magistrale. To czas wielu inicjatyw kulturalnych: koncertów, spektakli teatralnych, festiwali. Węzeł kolejowy do dziś wyznacza tutaj rytm życia. Kolej daje ludziom pracę, ale jest też oknem na świat – umożliwia wyjazd, ale i powrót.
Instytucje…
W małych gminnych instytucjach ciągle walczy się z deficytami: pieniędzy, ludzi, sprzętu, możliwości. To słabość, a jednocześnie siła tego miejsca. Słabość, bo ciągle liczysz, kombinujesz, szukasz nowych rozwiązań. Siła – bo trzyma instytucje „w kupie”. Nie da się zrobić dożynek bez współpracy domu kultury, straży pożarnej, sołectwa, szkoły, urzędników, parafii. Współpraca jest więc wpisana w tkankę społeczną małych miejscowości. To powoduje też, że cała społeczność angażuje się w wiele aktywności gminnych, których uczy się od najmłodszych lat. To ogromny zasób do wykorzystania. Warto również tak planować działania kulturalne, aby dołączać do nich nie tylko mieszkańców miasteczek, ale także okolicznych wsi (w tym celu można wykorzystać świetlice wiejskie). Instytucje w małych gminach pracują razem, ale większość aktywności koncentruje się poza murami samych ośrodków. Sprawdza się model wychodzenia do ludzi, dzięki niemu łatwiej później zainteresować ich odbiorem kultury wysokiej. Wtedy przyjdą do domu kultury na koncert czy do biblioteki na wieczorek poetycki.
Ludzie…
W moim miasteczku i w całej gminie mieszkają zwyczajni ludzie, a jednak mam poczucie, że w tej swojej zwyczajności są niezwykli. Dlaczego? Wyróżniają się zaangażowaniem w kulturę – nie tylko jako odbiorcy, ale też jako jej twórcy.
Wszystko zaczęło się w 2014 roku. Po raz pierwszy postanowiłam namówić mieszkańców gminy do wystawienia plenerowego misterium Męki Pańskiej Aż do skończenia świata. W tym widowisku co roku bierze udział około stu mieszkańców naszej gminy, głównie osoby dorosłe i młodzież, często grają w nim całe rodziny. Najważniejszym elementem tej pracy jest wspólne tworzenie sceny po scenie, wczuwanie się w atmosferę, przygotowywanie strojów i dekoracji. Na początku sama inicjowałam spektakl. Obecnie, po dziesięciu latach, sami mieszkańcy napędzają przygotowania. Dopytują się o próby, wychodzą z własnymi inicjatywami, proponują nowe rozwiązania. Wydarzenie żyje własnym życiem. Nadal je nadzoruję, ale mogę się skupić przede wszystkim na reżyserii, bo reszta „dzieje się” sama.
Oddolna inicjatywa zapoczątkowała też powstanie młodzieżowej grupy Podniebni, wystawiającej autorskie musicale. Młodzi ludzie angażują się w tworzenie muzycznych spektakli, począwszy od wyboru tematu, poprzez wymyślanie fabuły, przygotowanie ról, dobór muzyki, scenografii, kostiumów. Dzięki świadomemu i zaplanowanemu procesowi młodzi ludzie traktują tę pracę odpowiedzialnie. Angażują się do tego stopnia, że nawet po rozpoczęciu studiów wracają w weekend do domu, aby spotkać się z Podniebnymi. To przykład odwrócenia trendu obserwowanego we wszystkich małych społecznościach – można zaryzykować stwierdzenie, że życie studenckie z reguły „zabiera” młodych ludzi z ich rodzinnych miejscowości, a u nas nie tylko młodzi ludzie wracają, ale jeszcze wykorzystują doświadczenia wyniesione z życia w dużym mieście. Podniebni są grupą znaną w wielu miejscach w Polsce. Młodzi ludzie uczą się tu odwagi, podejmowania wyzwań, odpowiedzialności za siebie i innych, wychodzenia ze strefy komfortu. Podniebni są dla nich szkołą życia społecznego, co udowadniają podejmując się innych zadań w miejscach, w których się uczą, studiują, pracują.
Zaangażowanie
Akcja „Popełniamy kulturę” w ramach programu „Dom Kultury + Inicjatywy lokalne” okazała się kolejnym krokiem milowym, pierwszą diagnozą potrzeb w naszej gminie, ale też okazją do zbadania potencjału społecznego. Okazało się wtedy, że nasi mieszkańcy byli gotowi do zaangażowania się w kulturę, potrzebowali jednak profesjonalnego wsparcia. Dowiedzieliśmy się też, że chętniej biorą udział w bliskich im działaniach kulturalnych opartych na tradycji. Historia lokalna posłużyła za pretekst spotkań w świetlicach wiejskich, rozmów o wydarzeniach historycznych, poszukiwań świadków. Stworzyliśmy archiwum społeczne, gdzie przechowywane są wersje cyfrowe zdjęć, dokumentów, wspomnień, wydaliśmy publikacje (dokorzeni.edupage.org), powstały przedstawienia oparte na przeżyciach lokalnej społeczności (np. Mroczny czas okupacji) oraz filmy z udziałem naszych mieszkańców (np. Zostańcie z Bogiem). Obsadę tych obrazów udało się skompletować w kilka dni, a na premierę w domu kultury przyszły tłumy. Większość widzów podkreślała wagę filmów ze względu na bohaterów – ich sąsiadów, dalszej lub bliższej rodziny; ludzi, których kojarzyli z nazwiska, miejsca pracy. To przewaga życia w małej społeczności.
Grupą, która bardzo angażuje się w jabłonowską kulturę, są rolnicy. Pomimo ogromu obowiązków traktują teatr jako odskocznię od pracy. Mają ogromny potencjał, zupełnie inne doświadczenia i umiejętności niż mieszkańcy miasta. Dla rolników nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba coś przewieźć, zespawać, wyciąć, wymyślić rozwiązanie techniczne? Zrobią to. Mają też do siebie dystans. Pewnie dlatego w 2019 roku założyliśmy kabaret „Babskie sprawy”, w którym działają gospodynie i gospodarze wiejscy, sołtysi i sołtyski. Programy „Babskich spraw” też jednoczą naszą społeczność i są jej „towarem eksportowym”, pokazywanym z sukcesem w innych gminach, zarażającym kolejne grupy do działania.
Stachura pisał, że „życie to jest teatr”. W małych miejscowościach „teatr to życie”. Aktywności teatralne i okołoteatralne pobudzają ludzi do spędzania czasu razem, uczą kreatywności, odwagi, ale też powodują, że mieszkańcy stają się współodpowiedzialni za to, jak im się żyje „u siebie”. Kiedy teatr zaczyna wypełniać tkankę społeczną, znikają antagonizmy związane z miejscem zamieszkania. Ludzie częściej się uśmiechają, zaczynają rozumieć swoje potrzeby. Działają razem na rzecz społeczności lokalnej, stają się dumni z miejsca, w którym mieszkają i doceniają ludzi, których znają. Teatr powstaje z aktywności społecznej, opartej na ludziach, nie na instytucjach, które w tym procesie raczej pełnią funkcję pomocniczą. Są to ludzie, którzy uwierzyli, że mogą, że potrafią, że właśnie tu i teraz mogą zmieniać swój świat na lepsze.