ISSN 2956-8609
Co znaczy, że Czułpan Chamatowa została uznana za „najciekawszą osobowość festiwalu” Kontakt 2024? To nagroda wymieniona przez międzynarodowe jury jako druga, po Grand Prix dla The Employees Łukasza Twarkowskiego. Przewodniczący jury – Thomas Irmer – ogłaszając werdykt przyznał, że wyjaśnienie tej kategorii jest skomplikowane: „Czułpan Chamatowa przyjechała tu nie tylko zagrać w przedstawieniu, ale też jest osobą w bardzo trudnej osobistej, politycznej i językowej sytuacji”. Nie była to więc nagroda dla najlepszej czy wyróżniającej się aktorki, w ogóle Kraina głuchych w reżyserii Alvisa Hermanis nie zyskała uznania żadnego z gremiów, które przyznawały laury (jury, ZASP, studenci). „Najciekawsza osobowość”… czy to kategoria jeszcze estetyczna, czy już nagroda pocieszenia? Czy można nagradzać artystę za los, za postawę życiową, za wybory w trudnych czasach? Z pewnością charakteryzuje to też jurorów i festiwal, że takie okoliczności dostrzegają. Czy można się cieszyć z takiego tytułu?
1.
Przypomnijmy: Czułpan Chamatowa to rosyjska aktorka teatralna i filmowa,
Hermanis przedstawił ją toruńskiej publiczność jako twarz pokolenia. Gwiazda,
także dosłownie – w 2012 roku asteroid 279119 nazwano „Chamatowa”. Urodziła się
1975 roku w Kazaniu, jest Tatarką, została obdarowana tytułem honorowego
obywatela rodzinnego miasta, chociaż nie mówi po tatarsku i jako nastolatka
przeszła na prawosławie. Wybrała Moskwę, GITIS, szybko trafiła do renomowanego Sowremiennika,
gościnnie występowała na innych stołecznych scenach, przede wszystkim w Teatrze
Narodów, który nie ma swojego zespołu, zaprasza artystów do poszczególnych
produkcji. Jego szef – znakomity aktor Jewgienij Mironow – korzysta ze sławy,
środowiskowej pozycji i przychylności władzy, nie ma problemów z budżetem i
kompletowaniem gwiazdorskich obsad. Ale to nie za sprawą teatralnych ról
Czułpan Chamatowa jest rozpoznawalna we wszystkich jedenastu strefach czasowych
Rosji. To zawdzięcza kinu, telewizji, działalności charytatywnej i
zaangażowaniu w sprawy ojczyzny. W Toruniu zobaczyliśmy ją w spektaklu, który
można nazwać remakiem filmu, drugiego w jej karierze.
Kraina głuchych Walerija Todorowskiego z 1998 roku nie tylko ją wprowadziła na drogę kariery. Na planie spotkała debiutującą Dinę Korzun, aktorkę starszą o cztery lata. Stworzyły niezapomniany duet samotnych dziewczyn, które wrzucone w środowisko moskiewskiego półświatka lat dziewięćdziesiątych, ze szczególnym uwzględnieniem mafii głuchych, walczą o życie, niezależność, godność w męskim, brutalnym świecie i… odnajdują siebie. Aktorki połączyła przyjaźń. Popularność idącą za kolejnymi sukcesami (także międzynarodowymi) przeniosły na pozarządową działalność – w 2006 roku założyły Fundację „Podaruj życie”, która wspomaga dzieci chore onkologicznie. Przez lata organizacja stała się silną niehierarchiczną strukturą, pomogła dziesiątkom tysięcy młodych ludzi.
Od napaści Rosji na Ukrainę Czułpan Chamatowa mieszka wraz z trzema córkami na Łotwie, jest uchodźczynią. No ale przecież Hermanis jest przeciwko mieszaniu teatru w akcje humanitarne – z tego powodu zerwał próby w hamburskim Thalia Teater; a po ataku islamskich terrorystów w Paryżu, w którym zginęło sto trzydzieści osób, otwarcie sprzeciwił się europejskiej polityce otwartości wobec uchodźców. Wtedy – w 2015 roku – dla wielu stał się persona non grata. Z Czułpan jest inaczej, łączy ich artystyczna przyjaźń. Spotkali się w 2008 roku w Teatrze Narodów, Mironow zaprosił go do wyreżyserowania Opowieści Szukszyna ze swoim i Chamatowej udziałem. Ogromny sukces, spektakl grany do dziś, oczywiście z inną aktorką i bez nazwiska reżysera na afiszu – ma zakaz wjazdu do Rosji. Gorbaczow z 2020 roku, zrealizowany wirtualnie i ponad granicami, w tym samym miejscu i tym samym składzie, nie jest grany1. Aktorka, która w Rosji angażowała się w protesty przeciwko totalitarnym zapędom władzy (choć też miała epizody u ramienia Putina2), od początku wojnę nazywa wojną. Znalazła się na liście wrogów ojczyzny. Do repertuaru ryskiego teatru latem 2022 wszedł monodram Post Scriptum, wyreżyserowany przez Hermanisa, Chamatowa gra w nim po rosyjsku. Reportaż Anny Politkowskiej o rodzinach ofiar masakry w Teatrze na Dubrowce został połączony z rozdziałem U Tichona z Biesów Fiodora Dostojewskiego. Toruńskiej publiczności aktorka powiedziała, że już nigdy nie wystąpi na rosyjskiej scenie. To nie brzmiało jak protest, ale wyraz głębokiego smutku.
Dina Korzun wróciła do Rosji trzy lata temu. Od 2008 roku mieszkała z rodziną w Londynie. Dziesięć lat później przenieśli się do Szwajcarii, której jej mąż jest obywatelem – dla dobra córek, uznając system edukacji brytyjskiej za niesatysfakcjonujący, na przykład zbyt liberalny wobec rozumienia kategorii płci, po 2014 roku doskwierały też reakcje rusofobiczne. Gdy wybuchła epidemia COVID-19, szukając wolności od pandemicznych restrykcji, przyjechali do Moskwy. Niedawno Korzun wystąpiła w Teatrze Praktika w premierze monodramu Как я пришла в сознание [Jak odzyskałam świadomość], w którym opowiada o swoich duchowych doświadczeniach. W wywiadach hołduje tradycyjnym wartościom w życiu i sztuce, a sama o sobie mówi, że jest zupełnie inną osobą niż ta buntowniczka, która grała Jaję. Ani z jej ust, ani z ust pytających nie pada nazwisko Chamatowa, choć rozmawiają także o Krainie głuchych.
Alvis Hermanis jednoznacznie określił Korzun w festiwalowym wywiadzie jako „otwartą zwolenniczkę Putina”3. Chamatowa na spotkaniu z publicznością oględnie stwierdziła, że Dina została w Moskwie, nie ma z nią kontaktu. Nie oceniam Korzun, nie znam wszystkich okoliczności jej wyborów, ale jednak pamiętam, że Louis Alfred Franck poznał przyszłą żonę, studiując aktorstwo w GITIS-ie, zamieszkał z nią na dziesięć lat w Moskwie. Tam też zetknął się z muzykami słynnej ukraińskiej grupy Okiean Elizy, z dwoma z nich w 2004 roku założyli grupę Esthetic Education, której stał się liderem i wokalistą. Sześć lat przemieszkiwał w Kijowie, wokół grupy wykształcił się artystyczny underground, należała do niego także Dina. EE odniosła spektakularny sukces, ale zakończyła działalność w 2011 roku. Dwa lata później powstał zespół Atlantida, bardziej ukierunkowany na muzykę rosyjską, także radziecką. To nie są dzieci we mgle propagandy.
Przypominam
o tym, żeby kontekst pytań postawionych na wstępie był bardziej zrozumiały, ale
także dlatego, że reżyser nazywa swoje przedstawienie „maszyną pamięci”,
wehikułem, który pozwala spojrzeć w przeszłość z perspektywy współczesnej sytuacji,
zwaloryzować ją. W tym przypadku tematyzuje doświadczenie jednej osoby, ale
jest ono przecież egzemplum czasów. Mechanizmy pamiętania, stare czasy,
znaczenia nostalgii, to jeden z głównych motywów teatru Hermanisa, także punkt
wyjścia do poszukiwań formalnych. Różne oblicza totalitaryzmu, zachowania
zbiorowości – to kolejny jego topos.
2.
W wyciemnionym oknie sceny klaustrofobiczny pokoik. Nie raz w tego rodzaju
pomieszczeniach Hermanis zamykał swoich bohaterów. Tu prostokątną, płytką,
niewysoką klatkę ustawił na proscenium. W podobnej scenografka Post Scriptum
umieściła moskiewską nauczycielkę rosyjskiego, która w antyterrorystcznej akcji
sił specjalnych na Dubrowce straciła męża i jedynego syna. W pewnym momencie ta
przestrzeń stawała się celą mnicha Tichona, do którego przychodzi Nikołaj Stawrogin,
a także pokoikiem zgwałconej przez niego malej Matrioszy. Jeden kąt tego
lokum uciekał ostrym załamaniem w głąb sceny. Przestrzeń rozsadzała nie tylko pamięć
i wyobraźnia bohaterki, ale i współczesny świat wylewający się na nią z telewizora,
a za sprawą politycznej debaty ludzi rozpoznawalnych jako autorytety w Ukrainie
i w Rosji – na widownię.
W Krainie głuchych pokoik ma drzwi. Czułpan Chamatowa wchodzi do niego, siada na stołeczku frontem do widzów. Nie wiemy, czy mówi do nas prywatnie, czy jest w roli, zagaja: „Półtora roku temu, wyjeżdżając z ojczyzny, miałam poczucie, że straciłam głos, musiałam na nowo uczyć się mówić, znów słyszeć”. Sięga po pilota i puszcza na ekranie wmontowanym w tylną ścianę pokoiku film Todorowskiego; napisy początkowe zatrzymują się na planszy z nazwiskami: Czułpan Chamatowa, Dina Korzun. Aktorka dialoguje z tą i kolejnymi scenami, kadry zatrzymują się, ruszają w rytm dramaturgii spektaklu. Widzi siebie sprzed dwudziestu sześciu lat. Ale przeszłość wraca nie tylko wirtualnie, pokoik zapełniają główni bohaterowie filmu, w których wcielają się łotewscy aktorzy. Efekt jak w teatrze Tadeusza Kantora.
Na spotkaniu po przedstawieniu Chamatowa wyznała, że świat przedstawiony na ekranie wydaje się jej teraz bajką, naiwnym odbiciem rzeczywistości, tak też postrzega młodych twórców, którzy z małym budżetem realizowali tamten projekt. Film oglądany dziś, wciąż jest brutalny, pozostawia jednak nadzieję – wiarę w utopijną krainę głuchych ocala przyjaźń bohaterek. W spektaklu tego nie ma. W sekwencjach, w których Hermanis odchodzi od filmu, ekran wygasa. Dodane fragmenty wzięte są z powieści Renaty Litwinowej Обладать и принадлежать [Posiadać i należeć], na podstawie której powstał scenariusz i z innych jej książek.
Ta nierównoległość w życiu Rity i Jaji dotyczy prostytuowania się, w filmie podkreślana była ich czystość (być może to kwestia czasów, w latach dziewięćdziesiątych przełomem było już to, że główną bohaterką czyni się osobę niepełnosprawną). Z kolei długą sekwencją zbliżeń dotykających się dłoni, palców muskających i gniotących nagie ciało Hermanis wydobywa zmysłową bliskość kobiet. Przed finałem dodaje scenę, w której Chamatowa zostaje sama. Zakłada perukę filmowej Rity. Znów zwraca się ni to do siebie, ni to do publiczności. Metodycznie przecina otwartą dłoń, wyznacza nową linię życia – ranę. W ten sposób reżyser domyka prolog spektaklu. Następuje scena finałowa z filmu. U Todorowskiego bohaterki, chowając się przed bandytami, wtulają się w siebie, a gdy wszyscy mafiosi giną, uciekają w Moskwę, śmieją się. W domyśle: Jaja spełnia obietnicę, zabiera Ritę do krainy głuchych, na rajską wyspę; Rita dokonała wyboru, woli być głucha jak przyjaciółka, zamiast jazgotu świata słyszeć szum morza. W przedstawieniu Rita i Jaja stoją obok siebie, w milczeniu. Już nie marzą, milczą.
Na wspomnianym spotkaniu
z publicznością, Czułpan rzuciła, że serce się jej kraje, gdy patrzy na zdjęcia
Moskwy. Po Post Scriptum wyznała: „wszystkim [emigrantom rosyjskim
spotkanym w USA] zadawałam pytanie: «Kiedy mija ta melancholia?». Większości
zabrało to dziesięć, dwanaście lat, najkrócej trzy, ale dotyczyło to tylko
jednej osoby. Czekam, żeby zacząć żyć. Rozumiem, że to dość długi proces i po
prostu trzeba być na to przygotowanym. Nie jęczeć”4.
3.
Czułpan Chamatowa konfrontuje się nie tylko ze sobą jako dwudziestokilkulatką, nie
tylko z miastem, w który spędziła większość swego życia, ale także z językiem. Słyszymy
dialogi prowadzone na ekranie po rosyjsku, a ze sceny płynie język łotewski.
Aktorka ma bogaty dorobek, jeśli chodzi o granie po niemiecku i angielsku w
filmie i na scenie5.
Ale to inna historia, w tej – opanowała w półtora roku język, którym posługuje
się na świecie półtora miliona ludzi, może dwa. Komunikuje się nim również w
życiu, jak twierdzą Łotysze, z rzadka da się usłyszeć u niej obcy akcent.
Jaunais Rīgas teātris prowadzony przez Alvisa Hermanisa od dwudziestu siedmiu lat (współzakładał go pięć lat wcześniej na fali nowego teatru, która zmieniała sztukę wschodniej Europy po rozpadzie Związku Radzieckiego), dowiódł, że nawet tak niszowy język nie przeszkadza w międzynarodowym sukcesie, a lokalne historie są zrozumiałe i atrakcyjne zagranicą. Nauka języka w przypadku Chamatowej jest inwestycją w artystyczny rozwój, ale też obowiązkiem i szacunkiem wobec państwa, które dało jej prawo pobytu6. Za rolę w Post Scriptum otrzymała główną łotewską nagrodę dla najlepszej aktorki 2022 roku.
Nie wydaje mi się jednak, żeby te ryskie role przenosiły ją i teatr Hermanisa dalej niż to, co osiągnęli w Opowieściach Szukszyna i Gorbaczowie. Życiowo tak, są gdzie indziej. Z grania przez łotewskich aktorów postaci, które widzimy na filmie, niewiele wynika. Te role nie mają kontekstu, a więc i głębi, jaką niesie bohaterka Czułpan Chamatowej. Kristīne Krūze wykonała gigantyczną pracę, opanowała miganie i sposób artykulacji Diny Korzun. Widzimy bardzo dobrych aktorów, ale nie mają szans na stworzenie magii, która bije z ekranu i którą miał chyba na myśli Hermanis mówiąc: „Gdy pracujesz w teatrze tak długo jak ja, uczysz się biegłości w swoim fachu, poznajesz profesjonalne sztuczki, pomagające ci rozwiązywać problemy i osiągać zamierzone efekty, słowem twój kunszt rośnie. Wciąż jednak pozostaje pytanie, jak «zorganizować» magię, która czasami się w teatrze zdarza. To jest wciąż dla mnie niejasne i czasem naprawdę mnie ta niemoc irytuje. Muszę przyznać, że przez lata uprawiania zawodu reżysera nie znalazłem jeszcze sposobu, jak nad tą magią zapanować. Pracujesz wiele miesięcy, robisz kilka produkcji i ona się nie dzieje, i nagle nieoczekiwanie, zupełnie nie w tym miejscu, o którym myślałeś, ona się pojawia, a ty się czujesz poniekąd upokorzony, bo sobie uświadamiasz, że to kompletnie od ciebie nie zależy, i dzieje się, Bóg jeden wie, dlaczego”7.
Może
potrzeba nowych form na opowiedzenie nowych sytuacji.
Przypisy: