ISSN 2956-8609
Switłana Ołeszko (Svitlana Oleshko 1973–2024), niezależna reżyserka teatralna, urodziła się, pracowała i żyła w Charkowie. Stworzyła tam teatr Arabesky, który wykrystalizował się w Charkowskim Muzeum Literatury wokół obchodów stulecia urodzin Mykoły Chwylowego, literackiego awangardzisty, jednego z czołowych reprezentantów Rozstrzelanego Odrodzenia. Od wybuchu pełnoskalowej agresji reżyserowała w warszawskim Teatrze Polskim, gdzie znalazła przyjaciół, pracę, scenę i mieszkanie. Zmarła 19 grudnia 2025 roku w Warszawie.
Niezwykłej siły i wyborów Switłany Ołeszko nie sposób zrozumieć bez znajomości historii Ukrainy i bez rozpoznania fenomenu Charkowa, dwumilionowego miasta, w którym w latach dziewięćdziesiątych funkcjonowały dwie szkoły z ukraińskim językiem wykładowym. Switłana nie chodziła do żadnej z nich. Spróbujmy to sobie uzmysłowić za pomocą historycznej fikcji. Wyobraźmy sobie, że Bitwa Warszawska potoczyła się inaczej i powstała Polska Socjalistyczna Republika Radziecka; w końcu jednak ZSRR się rozpadł, a około 1993 roku, w liczącym 750 tysięcy mieszkańców Krakowie, jest tylko jedna szkoła z polskim językiem wykładowym. Trzydzieści lat później Polska walczy o życie, a w olsztyńskim teatrze chronią się kobiety z dziećmi, wierząc, że ocali je napis, tak jak uwierzyli ludzie w mariupolskim teatrze, pisząc na placu ogromnymi literami słowo DZIECI. Nieprzyjemne ćwiczenie zważywszy na polską sytuację geopolityczną. Switłana Ołeszko wykonała je niejako w odwrotnym kierunku, pracując nad dramatem Serhija Żadana Charków, Charków!, który okazał się jej ostatnim spektaklem wystawionym w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana. Fabuła utworu, zrealizowanego jako musical, opowiadała o losach twórców i twórczyń ukraińskiej awangardy początku XX wieku, którzy nie zostają zamordowani przez bolszewików (tak jak stało się faktycznie), lecz rozwijają pomysły i sieć międzynarodowych kontaktów, a ich trud uwieńczony jest sukcesem na światową skalę.
Gorąca faza wojny Rosji przeciw Ukrainie zaczęła się w 2014 roku. Poprzedziło ją pobicie w Kijowie, w listopadzie 2013, studentek i studentów protestujących przeciwko zerwaniu rozmów o eurointegracji. Protest, zamiast się rozwiać, przybiera na sile. Kilka tygodni później snajperzy (i snajperki? – wątpię, chociaż aż dotąd brakuje rzetelnego śledztwa), mordują sto dziesięć osób nazwanych potem Niebiańską Sotnią. Później Rosjanie napadają na Krym, Ukrainę Wschodnią i próbują podbić Charków, który wówczas, w 2014, wytrwał i nadal trwa. Pamiętam rozmowy ze Switłaną o tym, że charkowskie środowisko ludzi kultury, m.in. jej mężowie: pierwszy, Serhij Żadan, wybitny poeta, frontman grupy Żadan i Sobaky (Żadan i Psy), później żołnierz, drugi – Mychajło Barbara (zmarł nagle w październiku 2021), charyzmatyczny wokalista lwowskiego zespołu Mertwyj Piweń (Martwy Kogut), a także aktor i dyrektor muzyczny Teatru Arabesky, czuli, że choć jest ich garstka, to muszą coś robić. W lutym 2014 roku zwolennicy Euromajdanu zajęli pomieszczenia charkowskiej obwodowej administracji państwowej, żeby powstrzymać związanych z Janukowyczem urzędników, którzy chcieli oderwać Charków od Ukrainy.
W tym samym 2014 roku do Charkowa przyjechał Andrzej Seweryn1. Na scenie Teatru Arabeski odegrał monodram Shakespeare Forever!, który został rozbudowany z myślą o grającym po ukraińsku Miśku (Mychajle) Barbarze2. Przypomina się Susan Sontag, która w 1993 roku pojechała do Sarajewa. Jak widać, obecność i praca Switłany Ołeszko w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana po wybuchu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę nie była przypadkowa, ani nie zaczęła się w 2022 roku.
Znałam Switłanę od kilkunastu lat, często się spotykałyśmy i dużo rozmawiałyśmy. W ostatnich miesiącach życia otoczona była opieką najbliższej rodziny i przyjaciół. Jestem pod ogromnym wrażeniem ciepła zespołu warszawskiego Teatru Polskiego, a także Żeni Klimakina i Natalki Rymskiej, z którymi najczęściej spotykaliśmy się przy łóżku Switłany. Byłam jedną z licznego grona jej przyjaciół, czasem czekałam w kolejce na spotkanie. Switłana nie lubiła tracić czasu i do końca sprawowała kontrolę nad swoim życiem. W odpowiedzi na jej czytelną sugestię, nagrałam kilka naszych ostatnich rozmów. W tym miejscu chcę przedstawić dwa fragmenty jednego z tych wywiadów. Pierwszy opowiada o początkach kariery teatralnej Switłany w Charkowie, w latach dziewięćdziesiątych, drugi jest świadectwem żywego dialogu z polskim środowiskiem teatralnym.
[…] to była jeszcze epoka [lata dziewięćdziesiąte], kiedy jeden reżyser kierował teatrem przez trzydzieści lat. I grano tylko jego spektakle. Nikogo innego. Panowało powszechne niezadowolenie i z powodu braku możliwości rozwinięcia swojego potencjału, i z powodu słabych finansów. Mówiło się, że oni [ludzie teatru] zarabiali, a przecież w ukraińskich teatrach latami nie płacono wynagrodzenia, tak samo w przedsiębiorstwach i fabrykach, gdzie też nikt nie dostawał pensji. Okazuje się to całkiem niezłą ilustracją tego, jak życie koryguje niesprawne struktury. Za zmianę sytuacji nie odpowiadało żadne ministerstwo, żaden dokument o polityce kultury, po prostu samo życie wniosło korekty. Gdyby tego życia zabrakło, przepadłby Dom Aktora, nie zrealizowałaby się żadna inicjatywa. Aktorzy siedzieliby na głodowych etatach w teatrach państwowych albo musieliby porzucić zawód. Dużo ludzi podjęło zresztą decyzję o zmianie profesji. A jednak w Charkowie panował wówczas niezwykły teatralny ferment. Pomyślmy o tym, co jest teraz. Ludzie teatru pracują mimo wszystko, jeżdżą na występy, grają dla wojska. I uważam, że sytuacja z lat dziewięćdziesiątych ma tu znaczenie. Do wojska zresztą poszło teraz bardzo dużo aktorów. Nie mogę powiedzieć, że powstawały tam jakieś wybitne dzieła sztuki. Raczej nie, ale niemniej był w tym ruch, życie, wymiana myśli. Wtedy to się zjawiło i już zostało3.
Jestem bardzo dumna z naszego ostatniego festiwalu w Charkowie. Był już taki dorosły i miał dobrą koncepcję. Nazywał się Festiwal Teatralny „1919–2019: Kulisz. Kurbas. Shakespeare”. Wychodziliśmy od tezy Łesia Kurbasa. Trwała pierwsza wojna światowa, a on wystawił Romea i Julię. Pytano go, ale gdzie Romeo i Julia, a gdzie wojna? Sytuacja była nieporównywalnie gorsza niż nasza, dosłownie nie było co jeść, ani w co się ubrać. Kurbas wtedy pod Białą Cerkwią przebił się do ukraińskiego wojska, które dało mu do ubrania swoje mundury, nakarmiło ze swoich zapasów. Kurbas powiedział wtedy, że wystawiając Shakespeare’a dowodzi, że ukraiński teatr jest częścią teatru światowego. Z jednej strony to był niewielki festiwal, a z drugiej zaś bardzo ważny. Teatr Arabesky zrobił wtedy spektakl, który opierał się na badaniach publiczności4 zrealizowanych przez polski Instytut Teatralny (a były to bardzo dobre badania prowadzone razem z socjologami, ekonomistami, z zabawnymi rezultatami). My w Charkowie też zrobiliśmy takie badania, znaleźliśmy na to finansowanie, okazało się, że wyniki niewiele różniły się od warszawskich. Pytano między innymi, na co ludzie chodzą do teatru. Odpowiedzi uważam za nieprawdziwe tak w Warszawie, jak w Charkowie. Ludzie mówili, że wybierają komedię i klasykę, ale rzeczywistość pokazywała, że te wybory są jednak gdzie indziej. Podobało mi się to, że ludzie mówili, iż idą, żeby zobaczyć żywych aktorów. Reżyseria była tam na przedostatnim miejscu. Krytyka teatralna nawet się nie załapała5.
Switłana Ołeszko była silną osobowością artystyczną. Myślę, że ukształtowało ją doświadczenie wolności i sprawczości, dla których otworzyło się pole po rozpadzie sztywnej struktury ZSRR. Wychodzenie ze wzorów kultury narzuconych przez państwo totalitarne nie jest łatwym zadaniem. Switłana Ołeszko znajdowała wiele takich dróg. Eksperymentowała i uczyła się. Podróżowała z Teatrem Arabesky po Stanach Zjednoczonych, po Europie, wreszcie po Ukrainie. Sięgała do tradycji awangardowego Charkowa, stawiając pytanie o jego skomplikowaną trajektorię, nie bała się trudnych tematów historycznych ani po stronie ukraińskiej, ani po polskiej. Organizowała festiwale, szukała nowej publiczności i nowych form współdziałania ze „starą”. Świetnie orientowała się we współczesnej literaturze polskiej i ukraińskiej. Była wspaniałą, odważną, dumną kobietą, jedną z ikon charkowskiego oporu i wolności. Pamięć o niej nie zaginie. Dzięki takim ludziom jak Switłana Charków trwa.
Przyjaciółka.
Przypisy: