ISSN 2956-8609
8 września 2022 roku, w dniu śmierci Elżbiety II – Z Bożej Łaski Królowej Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz Innych Jej Posiadłości i Terytoriów, Głowy Wspólnoty, Obrończyni Wiary – rozpoczął się ostatni spektakl z udziałem monarchini. Ciało zmarłej włożono do ważącej ponad trzysta kilogramów, wybitej ołowiem trumny z dębu angielskiego, jednak królowa pozostawała w centrum uwagi świata aż do pochówku w podziemnej krypcie kaplicy świętego Jerzego zamku Windsor. Kolejne etapy jej ostatniej, trwającej jedenaście dni podróży – ze szkockiego zamku Balmoral, gdzie zmarła, przez pałac Holyrood i katedrę świętego Idziego w Edynburgu, londyński pałac Buckingham, Westminster Hall i opactwo westminsterskie aż po finał w Windsorze – śledziło wiele osób. Szacuje się, że uroczystości pogrzebowe ostatniego dnia tej drogi oglądało za pośrednictwem telewizji ponad dwadzieścia sześć milionów mieszkańców Wielkiej Brytanii i około czterech miliardów ludzi na świecie, nie wliczając korzystających z platform streamingowych. Wielu odczuwało przy tym szczególny rodzaj wzruszenia.
Niegasnący czar korony dał o sobie znać także nad Wisłą, gdzie można było usłyszeć słowa podziwu dla konserwatywnej postawy brytyjskiej królowej i odczuć tęsknotę za stabilnością władzy, rzekomo danej pomazańcom od Boga przez związki krwi. Emocjami epatowali dziennikarze prasowi i telewizyjni. Silne uczucia manifestowało wiele Polek i Polaków, zamieszczając okolicznościowe wpisy w mediach społecznościowych. Tej atmosferze poddały się nawet osoby o poglądach liberalnych i lewicowych. Możliwą przyczyną ich reakcji był nie tylko zwyczajowy szacunek dla zmarłej, ale też urok monarchii, podtrzymywany przez bajkowe opowieści o rozważnych władcach, pięknych księżniczkach i czarujących książętach. To jeden z efektów popkultury, w której pochodzenie i błękitna krew nadal odgrywają rolę ważniejszą, niż powinny – tak, jakby cechy ludzkiego charakteru wynikały z przynależności do klasy społecznej, a arystokratyczne urodzenie decydowało o cnotach i stanowiło o właściwym postępowaniu. Windsorowie wielokrotnie udowadniali, jak mylne jest to przekonanie. Jednak nie każde z ich błędów i przewinień, słabości czy snobizmów miały szansę zaistnieć w świadomości poddanych. Dwór wielokrotnie wpływał na media, wymagając zatajenia pewnych informacji i manipulując innymi. Królewski spektakl wymaga odpowiedniej oprawy.
Śmierć królowej zakończyła pewną epokę, bo taką rangę zyskuje dzisiaj siedemdziesięcioletni okres jej panowania. Pomiędzy objęciem władzy przez najstarszą córkę Jerzego VI w roku 1952 i jej śmiercią w 2022 diametralnie zmienił się świat i sposób prowadzenia polityki, a niepodległość zyskiwały kolejne kolonie dawnego Imperium Brytyjskiego, przekształconego w roku 1931 w Brytyjską Wspólnotę Narodów. Choć w późniejszych latach kilka państw opuściło ten sojusz, rządy wielu innych, mimo podobnych dążeń wewnętrznych, deklarowały, że za życia Elżbiety II nie zdecydują się na taki krok. Teraz zapewne się to zmieni. Wstąpienie na tron Karola III może doprowadzić do zmniejszenia przychylności dla monarchii, a nawet – końca korony i wprowadzenia w Wielkiej Brytanii systemu republikańskiego. Podczas gdy poparcie dla Elżbiety oscylowało na poziomie osiemdziesięciu procent, wahając się w momentach największych kryzysów wizerunkowych, jej następcę – jeszcze w pierwszym kwartale tego roku – popierało zaledwie trzydzieści dziewięć procent społeczeństwa Wielkiej Brytanii. Kilka miesięcy później urok korony zrobił jednak swoje – po objęciu tronu Karol III budził już zaufanie sześćdziesięciu trzech procent Brytyjczyków. Wygląda na to, że jego wizerunkiem zajął się wreszcie ktoś kompetentny. Czy doradcy medialni będą w stanie zapanować nad królem, którym – na mocy dziedziczenia – stał się marudny i niezbyt lubiany książę?
We współczesnej wersji brytyjskiego systemu politycznego (monarchia parlamentarna) koronowane głowy nie powinny nawet wyrażać poglądów, sympatii ani antypatii dla partyjnych stronnictw. Równocześnie jednak wiele rytuałów politycznych odbywa się z ich udziałem – królowa w czasie panowania mianowała czternaścioro premierów Wielkiej Brytanii, których prosiła o stworzenie rządu, formalnie podlegającego właśnie jej (Rząd Jej Królewskiej Mości), a pomiędzy rokiem 1952 a 2022 tylko trzy razy (zawsze z istotnych powodów zdrowotnych) nie uczestniczyła w rokrocznych ceremoniach otwarcia sesji parlamentu. Podczas tych uroczystości władca odczytuje mowy tronowe, które zostają dla niego przygotowane przez rząd. Zadania monarchów brytyjskich sprowadzają się więc wyłącznie do funkcji reprezentacyjnych i działań symbolicznych. Respektująca zwyczaje, strzegąca tradycji i powściągająca emocje Elżbieta II doskonale odgrywała przeznaczoną jej rolę, stając się uosobieniem Królestwa. Spektakl, jakim stało się jej życie publiczne, dopełniony został przez ceremoniał pogrzebowy. Królowa do końca nie wyszła z roli, której ostatnim aktem, rozpisanym już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku i aktualizowanym nawet kilka razy do roku, była Operacja London Bridge. Nazwany tym kryptonimem scenariusz szczegółowo opisywał kolejne etapy sukcesji oraz przebieg państwowych uroczystości i plan pogrzebu Elżbiety II. Widowisko miało być jak monarchia – poważne i spektakularne; pełne przepychu, ale też pustych w istocie gestów i symboli.
Kondukt za oknem
Elżbieta II zmarła w zamku Balmoral. Była to jej ulubiona letnia rezydencja, niebędąca częścią dóbr należących do Korony, lecz prywatną własnością Windsorów. Licząca dwadzieścia tysięcy hektarów posiadłość była azylem królowej, przedkładającej towarzystwo psów, koni oraz jeleni ponad otoczenie ludzi, zwłaszcza członków rodziny. Spędzała tam więcej czasu, niż wskazywał na to oficjalny kalendarz. Zdarzało się, że potajemnie odwożono ją na odległe o sto mil lotnisko tylko po to, by pozorować przylot i by mogła pomachać do nieświadomych małego oszustwa poddanych. Regularne powroty monarchini do Szkocji, której tendencje separatystyczne są jednym z najpoważniejszych problemów Zjednoczonego Królestwa, zapewniły królowej utrzymanie sympatii niemałej części szkockich poddanych. Chociaż od czasu przegranego referendum w roku 2014 poparcie dla idei odłączenia znacznie wzrosło, Szkocka Partia Narodowa zapowiedziała, że nawet po uniezależnieniu Szkocji od Wielkiej Brytanii Szkoci będą uznawać brytyjskiego monarchę za głowę swojego państwa, pozostając we Wspólnocie Narodów.
Przewiezienie królewskiego ciała z Balmoral do Edynburga było pierwszym etapem oficjalnych uroczystości pożegnania Elżbiety II. Kondukt towarzyszący trumnie, okrytej Królewskim Sztandarem Szkocji i udekorowanej wieńcem białych kwiatów (pachnącego groszku, dalii, floksów, wrzosów i zatrwianów), przez sześć godzin podążał do pałacu Holyrood, będącego oficjalną siedzibą monarchy. W mijanych miejscowościach, podobnie jak w szkockiej stolicy, przy trasie przejazdu ustawiali się ludzie, w milczeniu oddający hołd monarchini. Choć z powodów bezpieczeństwa poproszono o nierzucanie kwiatów na karawan, nie wszyscy stosowali się do tego zalecenia. Uczestnicząca w ostatnim spektaklu zmarłej rodzina starała się manifestować zjednoczenie w obliczu straty. Starannie przemyślane gesty i słowa maskowały wcześniejsze niesnaski pomiędzy członkami rodu i liczne wcześniejsze kompromitacje księcia Karola, który wreszcie mógł nazywać się Karolem III. Nawet jako król nie uniknął jednak kolejnych wpadek.
Następujące po sobie akty teatralizowanych uroczystości pogrzebowych, choć budziły podziw i na wielu wywierały silne wrażenie, krytycznym obserwatorom przypomniały o istocie brytyjskiej monarchii, której zadania ograniczają się do ceremoniału, funkcji reprezentacyjnych i pustych gestów. Chociaż puste nie są kieszenie Windsorów, w ostatnim roku nakłady państwa na rodzinę królewską wyniosły ponad sto milionów funtów. Wielu Brytyjczyków akceptuje ten koszt bez wahania, w zamian otrzymując wyjątkową atrakcję turystyczną, teatr i operę mydlaną w jednym. Już surowa, sprawująca jeszcze realną władzę królowa Wiktoria rozumiała, że powinna zachowywać jakąś łączność z poddanymi. Dlatego, podążając za sugestią męża, księcia Alberta, zdecydowała się na dobudowanie balkonu na fasadzie pałacu Buckingham. Jednak dopiero jej następca – znany z hulanek i obyczajowej swobody książę Albert Edward – zdał sobie w pełni sprawę, że jego najważniejszą funkcją i przeznaczoną mu rolą jest udział w specyficznym show. Po śmierci matki, już jako Edward VII, przekształcił ceremonię otwarcia parlamentu w barwną paradę wzbogacaną przez symboliczne gesty i formuły. Sprawnie grał z mediami, godząc się na udział w sesjach fotograficznych dla popularnych magazynów ilustrowanych oraz umiejętnie blokując nieprzychylne sobie publikacje, co przez długi czas skutecznie robili także kolejni władcy. Podczas najważniejszych rytuałów monarchistycznych zaczął używać złotej karety, porzuconej przez Wiktorię i schowanej w królewskich stajniach. W czasie ceremonii Platynowego Jubileuszu Elżbiety II w tym czterotonowym, ciągniętym przez osiem koni pojeździe prezentowany był hologram, odtwarzający wygląd i zachowanie młodej królowej w dniu koronacji, kiedy po raz pierwszy pojawiła się publicznie w Brytyjskiej Koronie Państwowej i machając pozdrawiała tłum zgromadzony na trasie przejazdu, pomiędzy opactwem westminsterskim a pałacem Buckingham.
Trzymamy fason
Milczące pozdrawianie tłumów to rola, do której Elżbieta wydawała się stworzona i do której od najmłodszych lat przysposabiana była przez uwielbiającego ją dziadka, króla Jerzego V. Jak w książce The Little Princess stwierdziła jej niania, Marion Crawford, „jedynym naprawdę prywatnym okresem życia członka rodziny królewskiej jest czas spędzony w łonie matki”. Podobno mała Lilibet, jak nazywała ją rodzina, zanim nauczyła się chodzić potrafiła już machać rączką do przyszłych poddanych. Wówczas jej droga do tronu wydawała się jeszcze odległa, a objęcie przez nią władzy jawiło się fantastycznym marzeniem Jerzego V. Wszystko uległo zmianie po abdykacji Edwarda VIII w grudniu 1936 roku. Przejęcie korony przez Jerzego VI sprawiło, że jego najstarsza córka znalazła się na pierwszym miejscu w kolejce do tronu, a przeznaczone jej wcześniej sielskie życie arystokratki w wiejskim majątku, gdzie mogłaby otaczać się psami, jeździć konno, doglądać ogrodu i polować, przestało być realne. Jak wspominała księżna Longford Elizabeth Pakenham, sześcioletnia Małgorzata spytała siostrę, czy kiedyś zostanie królową; Elżbieta odpowiedziała „owszem, pewnego dnia”, na co Małgorzata odrzekła tylko „biedactwo!”.
Elżbieta jako dziesięciolatka rozpoczęła przysposobienie do rytualnej teatralności, polegającej na dbaniu o dobre imię domu Windsorów, reprezentowaniu monarchii brytyjskiej i przewodzeniu Kościołowi Anglii. W trosce o wizerunek rodziny królewskiej księżniczka, która II wojnę światową spędzała w bezpieczniejszym niż Londyn Windsorze, brała czasem udział w audycjach radiowych dla dzieci, by nieść im pociechę w tym trudnym czasie. Po ukończeniu osiemnastego roku życia wstąpiła do Pomocniczej Służby Terytorialnej Kobiet, gdzie wyuczyła się zawodu kierowcy i mechanika. Nigdy jednak nie wiodła życia choćby przypominającego codzienność rówieśniczek. W roku 1947, w dniu dwudziestych pierwszych urodzin, zwracając się do mieszkanek i mieszkańców Imperium Brytyjskiego, zadeklarowała: „Obiecuję wam, że całe moje życie, czy będzie długie czy krótkie, będzie poświęcone służbie wam i naszej wspaniałej, imperialnej rodzinie, do której wszyscy należymy. Ale sama nie będę miała dość siły, by wypełnić to postanowienie, jeśli nie dołączycie do niego razem ze mną, do czego was teraz zapraszam. Wiem, że będę miała wasze wsparcie. Boże dopomóż mi wypełnić to przyrzeczenie i błogosław wszystkim, którzy będą mieli w nim swój udział”.
Tak sformułowany manifest przyszłej królowej sugerował, że gotowa była podążać drogą wskazaną przez swoją imienniczkę z dynastii Tudorów, Elżbietę I, której przypisywane jest stwierdzenie, że została poślubiona Anglii. Publiczna celebra w czasach jej rządów przybierała szczególnie widowiskowe, oddziałujące na poddanych formy. Występująca przeciwko katolikom Elżbieta I budowała nową mitologię, łącząc państwo i kościół. Wraz z przydomkiem Virgin Queen przyjęła nawet rolę świętej dziewicy, która funkcjonowała jako substytut figury Maryi. Równocześnie jednak popierała rozwój ludycznych rozrywek i teatru, który nie bez przyczyny nazywamy dzisiaj elżbietańskim.
Elżbieta II zakochała się w wieku lat dwunastu – niektórzy twierdzą, że w pierwszym spotkanym mężczyźnie. Był nim Filip, którego w ramiona księżniczki pchnęły intrygi jego wuja, księcia Louisa Mountbattena. Choć przeżyli w małżeństwie ponad siedemdziesiąt trzy lata, fascynacja następczynią tronu, podobnie jak wierność księcia Edynburga, nie trwały długo. Zrażona wcześniejszymi skandalami małżeńskimi w rodzinie królowa nawet nie rozważała rozstania z małżonkiem. Wierna monarchii i Bogu postanowiła służyć krajowi i Kościołowi Anglii najlepiej jak potrafiła, deklarując: „bardzo polegam na swojej wierze, by prowadziła mnie przez czasy dobre i złe”. Wielokrotnie powoływała się na przesłanie Chrystusa.
Wychowywana w izolacji miała problem z wyrażaniem uczuć i okazywaniem współczucia oraz rozumieniem innych. Pierwszymi ofiarami specyficznego konwenansu byli najbliżsi członkowie jej rodziny. Nieugięta Elżbieta II z przekonaniem odgrywała swój spektakl, raniąc własne dzieci, nie godząc się na ślub siostry z rozwodnikiem i odwlekając decyzję o oficjalnej żałobie rodziny królewskiej po śmierci księżnej Diany. Jak wspominał Michael Mann, pełniący obowiązki kapelana królowej w latach 1976–1989, za jedną z najważniejszych nauk otrzymanych od ojca uważała wskazówkę, żeby nigdy nie zapomniała, że cokolwiek powie lub zrobi, będzie to pamiętane. Tymczasem Elżbieta – królowa strzegąca rodzinnych tajemnic, przywiązana do ceremonii i dworskich rytuałów, przemawiająca beznamiętnie i sucho, zawsze z kamiennym wyrazem twarzy – po siedemdziesięciu latach na tronie lepiej pamiętana jest za działania i gesty, których nie wykonała, oraz za słowa, których nie wypowiedziała, niż za to, co zrobiła.
Poker face
Dążąc do wykreowania idealnego obrazu własnej rodziny, Elżbieta II podtrzymała zwyczaj utajniania dokumentów, które mogłyby skompromitować jej członków, w zamkniętym dla postronnych archiwum w zamku Windsor. Zapewne stamtąd wykradziony został filmik, który w roku 2015 wywołał krótkotrwały skandal. Zarejestrowany w roku 1933 materiał ukazywał siedmioletnią Lilibet, która w zabawie z wujem Davidem (późniejszym królem Edwardem VIII) powtarza za nim gest faszystowskiego pozdrowienia. Choć dzisiaj karygodne jest już samo wzniesienie dłoni, rozgrywająca się na łamach tabloidów afera przypomniała, że rodzina królewska nigdy nie rozliczyła się z sympatii wielu jej członków dla Adolfa Hitlera, z którym próbowano nawet negocjować sojusze.
Rodzinne powiązania monarchów obejmowały przecież całą Europę – Windsorowie to przybrana decyzją Jerzego V z roku 1917 nazwa rodu wywodzącego się z linii Wettynów, który wcześniej nazywał się Saxe-Coburg i Gotha. Szczególnie ostrożnie traktowano w Wielkiej Brytanii historię rodziny męża królowej, księcia Filipa. Choć on sam podczas II wojny światowej czynnie służył w brytyjskiej marynarce wojennej, trzy z jego czterech sióstr wyszły za wysokich funkcjonariuszy państwa niemieckiego, czynnie wspierających nazistowski reżim. Dzięki przedłużanej za panowania Elżbiety symbiozie monarchii z mediami informacje te niemal nie docierały do społeczeństwa brytyjskiego.
Innego przemilczenia nie udało się ukryć. Bierność dworu i królowej w pierwszych dniach po tragicznej śmierci księżnej Diany sprowokowała największy kryzys w powojennych dziejach fasadowej monarchii brytyjskiej. Przebywająca w zamku Balmoral królowa dowiedziała się o wypadku niemal natychmiast. Jednak przez kilka dni nie zabrała głosu i nie zrobiła nic ponad odmowę przeprowadzenia oficjalnych uroczystości pogrzebowych, co było o tyle proste, że rok wcześniej, jeszcze przed ogłoszeniem rozwodu Diany i Karola, pozbawiła matkę swoich wnuków tytułów królewskich. Wydarzenia kolejnych dni, podczas których ludzie zostawiali kwiaty pod bramami królewskich rezydencji, a pierwsze strony gazet wołały nagłówkami „Show us you care”, zmusiły Elżbietę do zmiany decyzji – zgody na oficjalny pogrzeb, opuszczenie flag do połowy masztów, powrót do Londynu i wygłoszenie mowy „jako królowa i babcia”.
Ten trudny – nie tyle emocjonalnie, co politycznie – czas w życiu rodziny królewskiej, zdolny wstrząsnąć zaufaniem społecznym i wywołać gwałtowny spadek poparcia dla monarchii, został ukazany w znakomitym filmie Stephena Frearsa. Scenariusz napisał Peter Morgan, późniejszy twórca i główny scenarzysta serialu The Crown. Hellen Mirren, aktorka wielokrotnie nagradzana (między innymi Oscarem) za rolę tytułową w Królowej, otrzymała wkrótce zaproszenie na uroczystą kolację w pałacu Buckingham. Mimo ogólnej wymowy filmu, ukazującego ludzkie oblicze i rozterki Elżbiety II, wydało się to dość zaskakujące – nie jest to bowiem obraz bezkrytyczny wobec Windsorów. Sama Mirren, choć w wywiadzie dla „New York Timesa” stwierdziła, że „brytyjska rodzina królewska jest jak kosmici”, do dzisiaj manifestuje niesłabnący szacunek i podziw dla królowej. Ta zaś zdawała się wiernie realizować wskazówkę matki, Elżbiety Bowes-Lyon, dla całej panującej rodziny: „Nie mamy zachowywać się po ludzku. Nikt tego nie oczekuje”.
Dziekujemy
Elżbieta II stała się symbolem wierności – niezmienności, stabilności i respektowania zasad. Choć ironicznie mówiono, że jej stylem jest brak stylu, doskonale uosabiała arystokratyczne konwenanse oraz strzegła reguł i porządku – zarówno w rodzinie (kierując się zasadą: „nieważne czy członkowie rodziny królewskiej dopuszczają się grzechów, jedyny prawdziwy grzech to dać się złapać”), jak i w państwie.
Królowa to kobieta, która osobiste ambicje i rodzinne szczęście złożyła na ołtarzu monarchii. Jestem przekonany, że żaden mężczyzna nie potrafiłby wytrwać przez siedemdziesiąt lat w tak sztywnych ramach przyjętej konwencji, nieprzerwanie wykonując swoją rolę, a równocześnie uczestnicząc w nierównej grze ze światem, własnymi emocjami i ciałem. Elżbieta II idealnie wykonywała przyjęte zadania – pozostając beznamiętną i suchą, a emocje ujawniając publicznie tylko w wyjątkowych przypadkach. Kiedy zdarzyło się jej uronić łzę przed kamerami – a stało się to może pięć razy – fakt ten skrzętnie odnotowywała prasa. Za to niewątpliwie miała poczucie humoru. W trakcie obchodów diamentowego jubileuszu panowania, wystąpiła u boku Daniela Craiga (jako Jamesa Bonda) w autoironicznym filmiku pokazanym podczas ceremonii otwarcia letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie w 2012. Dziesięć lat później, kiedy celebrowano jej platynowy jubileusz, królową odwiedził Paddington, a film z udziałem uprzejmego misia ocieplił wizerunek monarchini.
Obok królewskiej trumny, wystawionej w Westminster Hall przez cztery i pół dnia września 2022 roku, przeszło około dwieście pięćdziesiąt tysięcy osób, symbolicznie żegnających Elżbietę II. W uroczystościach pogrzebowych brało udział ponad cztery tysiące żołnierzy, paradujących w galowych strojach i tworzących szpalery na trasach przejazdu armatniej lawety z trumną. Pojawiło się wiele koronowanych głów i szefów państw. Na trumnie, pokrytej królewskim sztandarem, spoczywały insygnia władzy – berło, jabłko i korona. Wartość ceremonialnego nakrycia głowy monarchów brytyjskich, inkrustowanego kosztownymi kamieniami, których zwrotu co jakiś czas domagają się dawne kolonie, nigdy nie została fachowo wyceniona. Szacuje się jednak, że sięga trzech do pięciu miliardów funtów. Kryzys? Jaki kryzys?
Podczas pogrzebu świat podziwiał średniowieczny ceremoniał, wzruszał się faktem, że w leżący na trumnie wieniec wpleciony został mirt wyhodowany z gałązki pochodzącej z bukietu ślubnego Elżbiety i cytował lakoniczną treść liściku umieszczonego pomiędzy kwiatami przez Karola. Oceniano zachowanie królewskich wnuków i kreacje ich żon. Opisywano biżuterię, eksponowaną przez kobiety podczas ceremonii, spekulowano na temat jej ceny i symbolicznego znaczenia. Warto zapamiętać ten spektakl. Być może było to ostatnie tej klasy widowisko z udziałem brytyjskiego monarchy. Dramaturg John Osborne stwierdził kiedyś podobno, że królowa jest jak „złota plomba w ustach pełnych zgnilizny”. Czym po jej śmierci stanie się brytyjska monarchia?
Król Karol III ma już swoje lata i nauka królewskiej powściągliwości może przychodzić mu z trudem. Z pewnością mniej kłopotów sprawi mu dalsze kompromitowanie marki Windsorów, o którą tak dbała jego matka. „God save the king”, mógłby zaśpiewać i dzisiaj Johnny Rotten z Sex Pistols. Nie wiem, czy Karol III będzie umiał ocalić monarchię, która realnie nie jest potrzebna nikomu. Skoro sam nieszczególnie zasłużył na tron, a książę Harry nie chce należnych mu przywilejów i tytułów, może Brytyjki i Brytyjczycy powinni zrewidować nastawienie do korony i podziękować już Windsorom – których Cherie Blair nazwała w Królowej „zgrają darmozjadów i upośledzonych emocjonalnie świrów” – za lata życia cudzym kosztem.
Piotr Dobrowolski
Źródła wykorzystane podczas pracy nad tekstem:
Being the Queen, reż. Tom Jennings, scen. T. Black, L. Verklan, film dok., National Geographic 2020.
Sally Bedell Smith, Elżbieta II. Portret monarchini, przeł. U. Gardner, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2012.
Marion Crawford, The Little Princesses, Orion Publishing 2003.
Johann Hari, God Save the Queen?, Icon Books 2002.
Andrew Marr, Prawdziwa królowa: Elżbieta II jakiej nie znamy, przeł. H. Pawlikowska-Gannon, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2012.
Marek Rybarczyk, Elżbieta II. Ostatnia taka królowa, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2022.
Marek Rybarczyk, Tajemnice Windsorów, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2013.