ISSN 2956-8609
Teatr Domowy, który Ewa Dałkowska założyła w stanie wojennym razem z Andrzejem Piszczatowskim i Maciejem Szarym, kolegami z Teatru Powszechnego1, oraz Emilianem Kamińskim, wtedy aktorem Teatru Narodowego, wyrasta z co najmniej kilku tradycji.
Jedną z nich mógł stanowić salon Anny i Tadeusza Walendowskich w Warszawie, gdzie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych odbywały się koncerty i wieczory poetyckie – w owym czasie inicjatywa na polu kultury unikalna i niebezpieczna. Pomysł grania w prywatnych mieszkaniach, który był istotą Teatru Domowego, może mieć tu swoje źródło, choć zarówno Ewa Dałkowska2, jak Maciej Szary3 w rozmowach bagatelizowali zarówno kwestię jakichkolwiek wpływów, jak i wyjątkowy charakter własnej inicjatywy, twierdząc, że tak po prostu należało postąpić, a decyzje zapadały kolektywnie i odruchowo.
Na artystyczny profil Teatru Domowego na pewno silnie oddziaływał sam Teatr Powszechny, w którym Zygmunt Hübner od 1975 roku prowadził rozmowę z publicznością o istotnych kwestiach społeczno-politycznych, a który w okresie tzw. karnawału Solidarności (trwającym od sierpnia 1980 po ogłoszenie stanu wojennego), bezpośrednio poprzedzającym powstanie Teatru Domowego, zaproponował odważny repertuar. Hübner oddał w tym czasie obie sceny młodszym reżyserom, sam sprawując opiekę artystyczną i dyrektorską. Być może uznał, że będzie to dla nich ważne i formacyjne, i że lepiej porozumieją się z rówieśnikami na widowni.
Decyzja ta obrodziła kilkoma spektaklami, z których najważniejsze były – także ze względu na intensywny czas eksploatacji – Wszystkie spektakle zarezerwowane (prem. 27 lutego 1981), prezentujące poezję Nowej Fali, w latach siedemdziesiątych pozostającej na indeksie cenzury. Dla takich poetów jak Stanisław Barańczak, Adam Zagajewski, Ryszard Krynicki, Lech Dymarski, Jan Krzysztof Kelus czy Jan Polkowski przedstawienie Powszechnego idące – mimo przewrotnego tytułu – kompletami, było szansą na rzeczywiste spotkanie z czytelnikami, z którymi dotąd kontaktowali się jedynie za pośrednictwem wydawnictw drugiego obiegu.
Spektakl był oblegany i wzbudzał silne reakcje widowni. Grał w nim niemal cały zespół teatru, co było rodzajem manifestu. Reżyserowała Elżbieta Bukowińska, studentka Hübnera z Wydziału Reżyserii warszawskiej PWST, opiekę literacką objął Piotr Mitzner, świeżo upieczony absolwent Wydziału Wiedzy o Teatrze tej uczelni. Przedstawienie stało się punktem wyjścia dla inauguracyjnej premiery Teatru Domowego.
W grudniu 1981 reżim Jaruzelskiego położył kres pełzającej kontrrewolucji. Oprócz wojska na ulicach i internowania sześciu tysięcy osób, licznych eksmisji z pracy, zwłaszcza w redakcjach periodyków, radia i telewizji, z kinowych i teatralnych repertuarów zniknęło wiele filmów i spektakli. Z afisza Powszechnego usunięto aż trzy przedstawienia: oprócz wyżej wymienionego, także Audiencję. Wernisaż. Protest, jednoaktówki siedzącego w czeskim więzieniu Vaclava Havla w reż. Feliksa Falka oraz Tył do przodu Jerzego Trębickiego4, polityczny kabaret w reż. Michała Ratyńskiego. Dwa ostatnie przedstawienia miały premiery w listopadzie 1981, zaprezentowano je raptem kilka razy.
Nic dziwnego zatem, że twórcy Teatru Domowego krążyli wokół tematyki Wszystkich spektakli zarezerwowanych, a gdy idzie o formę – wokół składanki poetycko-muzycznej. Pierwszą premierę, zagraną 1 listopada 1982 roku w mieszkaniu Ewy Dałkowskiej i Tomasza Miernowskiego na warszawskim Ursynowie, przy ul. Nutki 1, reżyserowała Elżbieta Bukowińska. Wypełniła ją poezja Barańczaka, ale i poetów innych formacji (Ernest Bryll), oprócz piosenek Kelusa śpiewano utwory Jacka Kaczmarskiego.
Tytuł spektaklu, Przywracanie porządku, chyba najlepiej oddawał intencje artystów. Wszystkie spektakle…, mimo zdecydowanie krytycznej oceny świata przedstawionego, były dynamiczne i zmienne w tonie, a przy tym niezwykle klarowne jako głos tego samego pokolenia, spektakl Teatru Domowego, zważywszy na okoliczności i dobór autorów, musiał być mniej żywiołowy. Część tekstów i ich interpretacji przeniesiono ze spektaklu Powszechnego (użyto nawet podtytułu Wszystkie spektakle zarezerwowane nr 2.); reżyserka i wykonawcy mieli moralne prawo do wykorzystania utworów zaaresztowanych przez WRON-ę (Wojskową Radę Ocalenia Narodowego). Na inauguracyjnej premierze obecni byli m.in. Zygmunt Hübner i Adam Michnik. Potem Teatr Domowy zagrał „ok. 150 przedstawień w różnych miastach, w mieszkaniach prywatnych, salach parafialnych, a nawet w plenerze”5.
Ewa Dałkowska już wtedy była znaną aktorką. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych dobrze ułożyła się jej kariera filmowa. Zagrała w Nocach i dniach Jerzego Antczaka (1975), czyniąc z epizodycznej roli Olesi Chrobotówny zwracającą uwagę kreację, następnie tytułową rolę w Sprawie Gorgonowej Janusza Majewskiego (1977), powszechnie uznaną za jej sukces, wystąpiła także w Bez znieczulenia Andrzeja Wajdy (1978) u boku Zbigniewa Zapasiewicza i w Szpitalu przemienienia Edwarda Żebrowskiego (1979), m.in. u boku Hübnera. W Powszechnym grała w ważnych przedstawieniach, była, obok Joanny Zółkowskiej, najczęściej zatrudnianą aktorką, już wtedy należącą do Rady Artystycznej. Późnymi wieczorami występowała w Kabarecie pod Egidą kierowanym przez Jana Pietrzaka. I właśnie doświadczenie kabaretu sama wskazała jako inspirację dla Teatru Domowego6.
Druga połowa lat siedemdziesiątych to były złote lata Egidy. W świetnie napisanych tekstach, najczęściej autorstwa Daniela Passenta, czołowego felietonisty opiniotwórczego tygodnika „Polityka”, wyśmiewających kacykowate zachowania władzy, triumfy święcili tacy aktorzy jak Piotr Fronczewski czy Wojciech Pszoniak. Dałkowska, ubrana w długą suknię, wykonywała piosenkę „Połącz się ze mną przez rządówkę”, o nieco mrocznym przekazie.
Kilka lat potem, na jednym z występów Teatru Domowego, w mieszkaniu Elżbiety i Marka Dryllów, zobaczyłam ją w dżinsach, wykonującą song o takim refrenie: „Ulotki mam w majtkach (tu następowało klepnięcie się w pośladek), w dupie mam patrole, ja się WRON-ą pierdoloną nie przejmuję”. Tu i tam świadomie grała ciałem, tu i tam podbijała serca. I walczyła o to, w co wierzyła, choć kontrast między dwoma obrazami był spory.
U Jana Pietrzaka nauczyła się ryzyka, bliskiego kontaktu z publicznością, wsłuchania się w jej reakcje. Może także wcześniejsze kontakty z wrocławskim Kalamburem otworzyły ją na ten rodzaj ekspresji? W każdym razie z całego wieczoru pamiętam po latach przede wszystkim ją i ten refren. W Teatrze Domowym aktorzy grali praktycznie wśród widzów. Wieczór był składanką skeczy, piosenek wykonywanych do wtóru gitary przez Emiliana Kamińskiego czy szlagierów w typie okupacyjnego Siekiera, motyka…, dostosowanego do nowych okoliczności (w Polsce tego typu pamięć zbiorowa jest przywoływana błyskawicznie). Po występie następowała część kulinarna i rozmowy. Podawano sałatki z ziemniaków, modne za niemieckiej okupacji. Idealnie pasowały do szlagieru Dałkowskiej i ogólnego tonu wieczoru. Świadczyły o doskonałym porozumieniu między sceną a widownią.
Zapewne był to reżyserowany przez zespół spektakl Kabaret, który miał premierę 1 listopada 1983. Na tle innych programów prezentowanych wówczas półlegalnie w kościołach i nielegalnie w przestrzeniach prywatnych, zwracało uwagę poczucie humoru wykonawców, a także odwaga i jasne wyłożenie własnego stanowiska. Ewie Dałkowskiej przedstawienie pozwalało wyrazić charakter, którego nigdy jej nie brakowało.
Dzięki Teatrowi Domowemu powstały warunki dla wystawiania w Polsce dramaturgii Vaclava Havla i Pavla Kohouta, pisanej po 1968 roku. Na scenach instytucjonalnych, poza okresem karnawału Solidarności (ale ten pomysł miał tylko Powszechny), było to przecież niemożliwe. Wzbudzała ona ciekawość w sposób naturalny, bo u nas o taką dramaturgię było trudno, próby podejmowali m.in. Krzysztof Choiński i Janusz Głowacki. Czesi konsekwentnie opisywali przygody z socjalizmem w konwencji realistycznej, Polacy zazwyczaj dążyli do uogólnienia, do którego natychmiast podłączały się romantyczne klisze. Ale zainteresowanie czeskimi dramatami potwierdza też, rzecz jasna, siłę oddziaływania macierzystej sceny i spektaklu Falka.
W październiku 1984, w mieszkaniu Marty i Andrzeja Piszczatowskich, odbyła się premiera Degrengolady Pavla Kohouta w reżyserii Macieja Szarego. Sztuka powstała w 1981 roku i dedykowana została Havlowi, o którego przesłuchaniu przez służbę bezpieczeństwa opowiadała. Wśród wykonawców znaleźli się aktorzy Powszechnego: Maria Robaszkiewicz, Zygmunt Sierakowski, Piotr Machalica, Kazimierz Wysota, Maciej Szary, Andrzej Piszczatowski, Bogdan Szczesiak, a także Joanna Ładyńska (aktorka Wrocławskiego Teatr Współczesnego, prywatnie żona Wysoty) i Marek Frąckowiak, od 1985 roku w zespole Teatru Na Woli.
W obsadzie nie było Ewy Dałkowskiej, ale zachowało się jej wspomnienie dotyczące wystawienia Degrengolady we Wrocławiu w listopadzie 1984, „w ogromnej willi dla ponad stuosobowej publiczności”, podczas którego po kwestii „Tu nie teatr, tylko służba bezpieczeństwa” wkroczyła milicja, co początkowo widzowie uznali za znakomity pomysł dramaturgiczny. „Aktorzy i publiczność spędzili tę noc w komisariacie. Kilku kolegów z Powszechnego miało wieczorem w ramach Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych zagrać Kartotekę7. Szczęśliwie jednak po długich przesłuchaniach, w czasie których podtrzymywali wersję, że niczego nie grali, a tylko wpadli do znajomych na wino i że są zaskoczeni interwencją MO oraz za poręczeniem dyrektora Zygmunta Hübnera, zostali zwolnieni i zagrali Kartotekę”7. Podobno dyrektor najbardziej był zły na Teatr Domowy z powodu niepoinformowania go o występie. Ale natychmiast stawił się w komisariacie.
Dałkowska w tym czasie pracowała w Powszechnym nad spektaklem Pan Cogito szuka rady (prem. 15 grudnia 1984), jednym z najlepszych przedstawień dekady, za który ona i Zbigniew Zapasiewicz dostali podziemne Nagrody Solidarności (obok Jerzego Radziwiłowicza, nagrodzonego za rolę Raskolnikowa w Zbrodni i karze w reżyserii Andrzeja Wajdy, wystawionej w Starym Teatrze). O randze spektaklu Powszechnego decydowała na równi jakość poezji Zbigniewa Herberta, znakomite odczytanie jej sensów i fantastyczne wykonanie. Kto wie, czy Zapasiewicz nie zagrał wtedy najważniejszej ze swoich ról.
Dwa lata później, w listopadzie 1986, w mieszkaniu Kazimierza Wysoty, doszło do pierwszego pokazu Largo desolato Havla w reż. Macieja Szarego. Sztuka powstała zaledwie dwa lata wcześniej. Realistyczne dialogi nie przeszkodziły autorowi w budowie kafkowskiego klimatu osaczenia, jaki otacza bohatera, namawianego do wyparcia się autorstwa jednego ze swoich dzieł. Zagrali Andrzej Piszczatowski, Joanna Ładyńska, Maciej Szary, Bogdan Szczesiak, Zygmunt Sierakowski i Kazimierz Wysota.
Za koniec działalności Teatru wypada uznać przedstawienie zagrane na scenie Powszechnego 15 listopada 1989 roku, już w wolnym kraju, po śmierci Zygmunta Hübnera. Złożyły się nań obie czeskie premiery. Tym razem z udziałem Ewy Dałkowskiej.
Przypisy: